Monday, May 28, 2007

A Słowacki wielkim poetą był :)

Niejednokrotnie na łamach internetu ,a w szczególności na rożnego typu forach internetowych mamy do czynienia z "brakiem logicznego myślenia". Pierwszą takim objawem która rzuca się w oczy jest nieumiejętność czytania ze zrozumieniem. Mam na myśli choćby regulamin który każdy użytkownik musi zaakceptować rejestrując się na danej grupie dyskusyjnej.

" Nie wolno nadużywać WIELKICH LITER, które w Internecie oznaczają krzyk i ich nadmierna liczba powoduje nieczytelność tekstu. Wielkie litery służą jedynie do podkreślenia znaczenia fragmentu tekstu. Odpowiadając na post poprzednika nie cytuj całej wiadomości, a jedynie fragmenty, do których się odnosisz. Odpowiadaj pod cytatem."
źródło:www.forum.chip.pl

Ten fragment jest bardzo często pomijany w postach pisanych przez userów . Co jest dziwne, każdy punkt regulaminu jest jasno napisany i myslę że zrozumiały dla przeciętnego użytkownika, a jednak wśród rzeszy ludzi szukajacych pomocy czy chcących wymienić poglądy , stwierdza się nazbyt często oznaki bezmyślności.
Drugą taką objawą jest nieopisywanie problemu z jakim zwracamy się na forum. Posłuże się tutaj znów przykładem z forum wydawnictwa VBC.

użytkownik kred pisze:
"Potrzebuję program do tworzenia muzyki najlepiej po polsku"

To jest treść postu którym uraczył nas ten obywatel. Niby nic, ale brak tutaj takich informacji jak np. system operacyjny, czy sprzęt jakim posługuje się ten użytkownik. Przecież nawet windows nie działą na wszystkich komputerach :) Nie chcę żeby user poczuł się urażony tym faktem, jednak stwierdzam żę przez ten post i mase podobnych nie potrafi zadać pytania po polsku tak, by umożliwić odpowiedź osobie postronnej.
Myślę że na razie tyle wystarczy.

Saturday, May 19, 2007

Wiara vs. "kumple"

Myślę że w tym poście, możemy założyć że wiara nie jest skierowana tylko do Boga.
Każdy młody człowiek , w wieku od trzynastu do dwudziestu paru lat ma problemy związane z wykształcającą się psychiką. Mówię to z własnego doświadczenia, gdyz wiem że jest to ciężki okres. Każdy musi go przeżyć choć nie każdy w ten sam sposób. W tym właśnie wieku, poznajemy co jest dobre, a co złe gdyż wybieramy to sami. Rodzice są pewnego rodzaju wyznacznikiem którykreuje nasze życie. Problem polega na tym, że mają oni na nie wpływ do pewnego wieku. W czasie kiedy dorastamy fizycznie i emocjonalnie, coraz więcej szczegółów przyciąga naszą uwagę. Skupiamy się jednak najczęściej na tym co jest ważne dla naszych rowiesników , a nie dla nas. Każdy z nas jest człowiekiem i każdy potrzebuję różnych produktów żeby poprawnie funkcjonował, kiedy jednak mieszamy się w grupy, tracimy naszą inywidualność, dzięki której jesteśmy indywidualni. Nasze zachowanie zmienia się, jesteśmy podporządkowani ludziom z którymi się zadajemy, tylko po to zeby osiągnąć ich akceptacje. Rozumiemy takie postępowanie za jak najbardziej pozytywne, ale dopiero kiedy wkraczamy w końcową fazę rozwoju, zaczynamy rozumieć, że nawet jeśli jesteśmy we wspolnocie to liczy się nasza indywidualność.
Rozmawiając w szkole , czy na osiedlu, wiara to w rozumieniu młodych to wiara za klub sportowy, za trafność sądów. Rzadko kiedy taka wiara jest wiarą w czyny. Wiadomo że w klasie, są "lepsi i lepsiejsi", taki podział zawdzięczamy demokracji. Niestety fakty są bolesne, każdy mając swoje zdanie może przeciwstawić sie drugiej grupie. Problem polega na tym że demokracja ma sens wtedy, kiedy 51% głosów popiera lub obala daną tezę. Noi właśnie, stoimy wszyscy przed pewnego rodzaju wyborem. Albo przyłączyć się do osiedlowego kółka "hooliganów", albo iśc do kościoła czy innej instytucji(mowa tutaj np. oseriach zajęć prowadzacych do pewnego skucesu). Młodzież nie wpada jednak , że można połączyć obie cechy, Wiem , że w wieku dorastania ciężko o poczucie własnej indywidualności, ale na tym polega nasze życie. Na przejściu przez nie i pozostawieniu jak najlepszej opinii. Nie chodzi mi tutaj o opinię starych babci , ale o to jak ludzie postrzegają nasze zachowanie. Od tego zależy jak będziemy żyć w przyszlości. Przecież nie musimy mieszkać poza okolicą w której sie urodziliśmy czy wychowaliśmy. Nie musimy rodzielać tego co lubimy i tego co "powinniśmy" lubieć. Przez słowo "powinniśmy" rozumiem , pozostawiony sobie cel, do którego dążymy. Bez tego celu tak naprawdę stajemy się spojeni ze społeczeństwem, w negatywnym znaczeniu tego słowa. Nie mamy własnego zdania, nie przyczyniamy się do tworzenia opini o nas, stajemy się po prostu ludźmi któzy tylko potakują "rządzącym".

Monday, May 14, 2007

Czy istniejesz Panie? cd.

A właściwie czy Ja chcę żebyś Ty istniał? Czy wolę porozmawiać z Tobą, w ciszy, w skupieniu, czy zadzwonić do koleżanki i powiedzieć jaka przygoda mi się przytrafiła? A to całe niebo, które istnieć powinno przecież, jest tylko wytworem czyjejś wyobraźni? Zastanwia mnie fakt , że jako dzieci, wszyscy(mówię ogólnie o rodzinach katolickich), slyszeliśmy o Bogu, o Jezusie Chrystusie, wierzyliśmy w Niego, a co stało się teraz? Zwykły ludzki proch, ożywiona materia bez jakichkolwiek celów. Przypomina mi to książkę Camusa "Dżuma". Wszyscy jesteśmy jednym wielkim miastem, w którym rządza pieniądze, w którym są przemoc i gwałty, w którym nie mozna żyć spokojnie, bez obawy o przyszłość. Kiedy jednak spotkamy się , oko w oko ze złem, z choroba, z "postępem" technologicznym, doceniamy to że Bóg żyje, że to on chce nas sprawdzć, że to on jest jedyny.
To że ja chce, nie znaczy żę Bóg również tego pragnie. Musimy wziąć pod uwagę fakt, że tak naprawdę pomimo tego że Stwórca robi rzeczy o których wielu filozofów nie marzyło, nie może spełnić wszystkich próśb. Czy jeśli nie uwierzylibyśmy w latanie, które było obiektem niezwykle pożądanym ale i niedostępnym dla ludzi, moglibyśmy podróżować w powietrzu? Czy stalowe maszyny, których tak wiele teraz szybuje po niebie, mogły by oderwać się od ziemie? Przecież to było nie logiczne? Jak coś, co nie ma skrzydeł, może latać? Czy przekroczylibyśmy barierę dźwięku, ba czy opanowalibyśmy technologię prędkości światła gdybyśmy nie chcieli wierzyc? To czy Bóg istnieje , zależy tylko i wyłącznie od nas, niebo jest naszym sercem, Bóg żyje w niebie, czyli w każdym z nas, nawet gdy nie chcemy żeby u nas mieszkał, On znajduję sposób by być blisko każdego z nas.

Sunday, May 13, 2007

Czy istniejesz Panie?

Tytuł jest prosty a wręcz banalny, na pewno wielu z Was , pomyśli sobie o tym, po co on to pisze? Już wyjaśniam
Nie chcę, żeby ludzie stracili poczucie bezpieczeństwa na Ziemi. Jesteśmy cudem. Cudem Bożym, lub jeśli kogoś razi słowo "Bożym" może zamienić je na "natury". Chciałbym poruszyć tutaj problem który przytrafia się sporej ilości ludzi których znam. Po co wierzyć w Boga, jeśli On nam nie pomaga? Po co w ogóle o nim myśleć, skoro, prawie sklonowaliśmy człowieka? Czy warto zagłębiać się w teologiczne dysputy tylko po to żeby zrozumiec? Przytoczę tutaj przykłąd z Pisma Świętego, który zna chyba każde dziecko. Fragment o niewiernym Tomaszu, który uwierzył bo ujrzał, świadczy o doskonałości dzieła stworzenia. Można by przecież pomyśleć że kto nie wierzy nie jest godny Boga? Jednak, powiedzmy szczerze, nie ma przykładów w biblii , w których można by się doszukać wzmianek o nienawiści, o niemożności przebaczenia win bliźniemu. Dlaczego, właśnie ten który nie istnieje jest tak dobry?
Dlaczego na świecie jest tyle zdarzeń które przeczą wszelkiej logice?Dlaczego ludzie nagle zdrowieją, a lekarze nie potrafią wyjaśnić tego fenomenu? Oczywiście, znajdą się tacy ludzie którzy powiedzą, naturalna zdolność regeneracji , u człowieka jest badzo rozwinięta. A więc, na wszystko można znaleźć wyjaśnienie, ale skoro logika podpowiada że Bóg nie istnieje, to jak ludzie wygrywają chorobę z rakiem? Jak ludzie zaczynają widzieć?
Kto nie chce wierzyć w Boga, nigdy go nie pozna. Żadna technika i żaden umysł nie potrafią ogarnąć dzieła Architekta. Tak naprawdę możemy gdybać, w nieskończonośc, bo każda strona a swoje argumenty, którymi posługuję się by zdemaskować drugą, ale prawdy o istnieniu dowiemy się po naszej śmierci, szkoda tylko że niektórzy nie chcą żeby śmierć była końcem a zarazem początkiem.

cdn...

Wstep

Witam wszystkich czytelników tego bloga. Tematyka będzie różnorodna dlatego nie chce przywiązywać się do okreslonego tytułu. Moje motto życiowe brzmi: "Żyj tak , aby po twojej śmierci, twoim przyjaciołom zrobiło się smutno.". Pomimo tego że nie jest prosto postepować w ten sposób, to jednak staram się robić wszystko żeby to co robię było jak najbardziej zgodne z moimi założeniami.
Jeszcze tylko organizacja, Mam na imię Bartek, mam 19 lat i pochodzę z Krakowa ;-)